W wielu rdzennych kulturach mężczyzna występuje w roli namiestnika Boga na ziemi.
W światopoglądzie narodów słowiańskich mężczyzna-bóg uczestniczy w tworzeniu ziemskiego świata razem z wcieleniem bogini – kobietą.
W wielu późniejszych religiach obraz kobiety był zdyskredytowany i zdjęty z piedestału, stając się nierówny obrazowi mężczyzny. współczesne „religie” – kino, internet, przekazują obrazy surowych i nieustraszonych mężczyzn. Skąd zatem biorą się maminsynkowie, alfonsi i wolni strzelcy, którzy za nic mają męską misję bycia oporą i twórcą na ziemi.
A obrazy mężczyzn, które nosimy w sobie (zwykle stworzone w dzieciństwie i za pomocą np. literatury szkolnej) tworzą skrzywione obrazy, które w przyszlości przenosimy na relacje z płcią przeciwną, rodzicami lub przyjaciółmi.
Przyczyny infantylności mężczyzn
Korzeń problemu, jak zwykle, ukryty jest w dzieciństwie człowieka, a zatem i w najszej historii. W latach wojny i po niej pokolenia naszych babć i prababć dźwigały wszystko na swoich ramionach, dając sobie radę same lub otrzymując pomoc od mężczyzn z pokaleczonymi przez wojnę ciałami i duszami.
Wszystko to, co mogły dać dam babki, jeśli chodzi o prawidłowe kobiece cechy, to umiejętność czekania i wiary.
A jeśli chodzi o cechy nieprawidłowe – to przekazane nam zostało branie wszystkiego na siebie, stąd i tak powszechne do dziś postawy Zosi samosi. Wielcy mężczyżni – dziadkowie, ojcowie, mężowie, zawsze byli „gdzieś tam” – na froncie, na polu, w pracy, ale nie w domu. To wychowało pokolenie mężczyzn, którzy uważali dom i sprawy z nim związane za typowo kobiece zajęcia albo którzy przychodzili do domu tylko po to, by odpocząć, nie zwracając uwagi na to, że kobiety tak samo, jak i oni pracowały zawodowo.
Kilka pokoleń dzieci widziało przed sobą obraz mężczyzny, który nijak nie realizował się w pracach domowych.
Dla świadomości dziecka praca poza domem była czymś nierealnym, niezrozumiałym, dlatego i rola mężczyzny stała się dziwna, mglista, a sam on człowiekiem słabym i pozbawionym inicjatywy.
W latach 90-tych pojawiło się pokolenie współczesnych bizneswoman i mam, dorabiających na kilku etatach. te kobiety i dziś mogą rozwiązać każdy problem same albo z pomocą pieniędzy. Nie potrafią prosić o pomoc i czekać na nią.
Stąd pokolenie mężczyzn, żyjących na zasadzie oczekiwania na lepsze czasy.
Współczesna edukacja niestety nie proponuje pozytywnych obrazów męskich charakterów. Nierealne jest zobaczyć mężczyznę nauczyciela w szkole, chłopcy widzą przed sobą głównie kobiece obrazy tych, które wymagają, przewodzą i biorą odpowiedzialność. Mężczyźni w szkołach zajmują stanowiska pomocnicze: elektryka, nauczyciela wfu, a na czele procesu nauczania stoją kobiety.
Obraz mężczyzny w literaturze
(…) Puszkin „Jewgienij Oniegin” – bohater pozwalał siebie kochać, ale sam nie przejawiał inicjatywy i silnej woli
(…) Gogol „Rewizor” – ani jednego pozytywnego męskiego charakteru – sami tchórze, pantoflarze i żonaci dla pieniędzy i statusu
(…) Szekspir „Romeo i Julia” – mężczyźni, dążący do łatwego i wygodnego życia, egzaltowany główny bohater z histeriami na temat miłości, ale nie robiący nic konkretnego dla swojej wybranki
(…) Lermontow „Bohater naszych czasów” – mężczyźni potrafiący jedynie fantazjować, a nie umiejący zapewnić fundamentów relacji, egzaltowani, lekkomyślni.
Gonczarow „Obłomow” – główny bohater – tchórz, leń, filozof – teoretyk
W XX wieku literatura staje się bardziej realistyczna, ale ten realizm przeraża. Bohaterowie na polu bitwy może i są, ale w relacjach, w budowaniu rodziny, wychowywaniu dzieci – już nie. A przecież życie mężczyzny składa się nie tylko z bitew, ale i zwyczajnych codziennych spraw, rozmów, zajęć z dziećmi i ukochaną. A jeśli takich przykładów niebyło w dzieciństwie, to skąd mężczyzna weźmie inicjatywę w budowaniu relacji, w wychowaniu dzieci?
Jak nasi przodkowie budowali relacje
Dopóki mężczyźni nie uświadomią sobie, że ich fundament obrazu mężczyzny jako Boga stoi nawet nie na glinianych nogach, a wisi w powietrzu, sytuacja w rodzinach i w kraju nie poprawi się. Drodzy mężczyźni, przyznajcie prawdę, choćby wewnątrz, albo szeptem. My kobiety wierzymy w was, ale sama wiara nie wystarczy. Potrzebne są działania.
A wszelkie działania należy zaczynać nie od rewolucji i poszukiwania wroga na zewnątrz, a od siebie.
Materiałów we współczesnym świecie jest wystarczająco dużo – macie do kogo zwrócić się o pomoc, jest gdzie szukać ludzi o podobnych poglądach. Nauczcie się zwyciężać swoje słabości każdego dnia. Prosimy!
Kocham Was i kłaniam się Wam. Wierzę w Was. Arina
Arina Nikitina
Tłum. Anna Ewa Wrzesińska
Interesują Cię takie tematy? Możesz dołączyć do mojej społeczności, by mieć dostęp do dodatkowych treści i promocyjnych ofert na moje kursy.