Często zdarza się, że pozostając w dziecięcej pozycji urazy, która przeszkadza nam widzieć życie z pozycji odpowiedzialnego za siebie dorosłego, po prostu nie jesteśmy w stanie wybaczyć swoim rodzicom.
Co realnie może nam pomóc wyjść z tego stanu i spojrzeć na rodziców jako na ludzi, z ich ludzkimi wadami i zaletami, ponieważ z pozycji dziecka zwyczajnie nie jesteśmy w stanie zobaczyć niczego poza swoim bólem? Co pomoże nam im wybaczyć?
Zacznijmy w ogóle od sensu stawiania takiego pytania.
Słowo „wybaczenie” oznacza bowiem proces duchowy, a ten jest niemożliwy tylko i wyłącznie z poziomu umysłu i samego „chcenia”.
Skupmy się więc na początek na akceptacji i uznaniu swoich rodziców. Dlaczego to tak ważny element?
Ponieważ jeśli głęboko w swoim sercu (nie na poziomie formalnym) nie przyjmujemy swoich rodziców jako starszych, to taki zaburzony model relacji (gdy nie potrafimy być w pozycji młodszych) zaczyna się powielać w naszym życiu i przychodzą podobne problemy, np. w relacjach z przełożonymi, nauczycielami czy autorytetami.
Wykładam przedmiot „Relacje rodzinne” w państwowej uczelni, na wydziale psychologii. Nie mówię tam oczywiście o podejściu wedyjskim, ale mimo to ta wiedza się przebija. Klasyczne rozumienie obowiązków rodzinnych jest takie, że jeśli mężczyzna nie wypełnia swoich obowiązków, a kobieta swoich, czyli nie ustalili przed ślubem, kto jest za co odpowiedzialny, to potem jest problem.
Ale jeśli wejść głębiej i poszukać przyczyny, dlaczego nie mogą się dogadać, okazuje się że w 90% przypadków problem tkwi w tym, że małżonkowie patrzą na siebie jak na rodziców.
Żona chciałaby posiedzieć na kolanach męża, żeby ją jak swoją córeczkę, pogłaskał i przytulił. A mąż, jak mały chłopiec biega wokół swojej żony – jak wokół mamusi, od której chce dostać pyszne ciasteczko.
I tak, możemy powiedzieć, że rodzice nas nie dość kochali, nie dość nam dali, ale tak naprawdę jaka jest różnica między dorosłym a dzieckiem? Ta różnica jest taka, że osoba dorosła jest samowystarczalna.
Oznacza to, że bierze odpowiedzialność za swoje emocje, uczucia, działania i ich skutki – czyli pełną odpowiedzialność za swoje życie. To jest pozycja osoby dorosłej. Jeśli osoba, która ma 40 lat, wciąż jest jeszcze dzieckiem w środku, oznacza to, że nie bierze odpowiedzialności za siebie i swoje życie.
Co masz wybaczyć rodzicom? To, że siedzieli w swoim „piekiełku”, bo niczego innego nie znali albo nie mieli siły, by to unieść?
Można oczywiście spróbować, bo wybaczenie jest samo w sobie dobrą oczyszczającą praktyką.
Ale jaki jest główny błąd ludzi w stosunku do ich rodziców? Czemu potrzebują im „wybaczyć” i „uzdrowić relacje z nimi”?
Najczęściej kryje się za tym (często nieuświadomiona) potrzeba wpłynięcia na swoich rodziców. Chcemy ich zmienić, sprawić, byśmy to my dzięki tej zmianie poczuli się komfortowo.
W ogóle ludzie mają tendencję do tego, by innych naginać pod swoją wygodę.
A Bóg tak wszystko ułożył, że każdy jest inny. Pamiętam, kiedy razem z tatą zbieraliśmy kwiaty dla mamy. Każdy kwiat był inny: były żółte, czerwone itd. I ten bukiet był piękny, ponieważ stworzony z różnorodności. W tej różnorodności jest jedność. I musimy nauczyć się akceptować każdego człowieka w całej tej różnorodności. Ludzie nie chcą tego często robić. Myślą: „Jeśli wszyscy będą „wygodni”, będzie fajnie!”
Rodzice są pierwszą lekcją w nauce bycia uczniem w życiu.