Kiedyś myslalam, że uzdrowienie relacji oznacza wpadniecie sobie w ramiona, długie szczere rozmowy o uczuciach, wybaczenie wszystkich krzywd i rozpłynięcie się w miłości.
Sądziłam, że kiedy te relacje będą uzdrowione, poczuję wreszcie miłość od i do rodziców dokładnie tak, jakbym tego potrzebowała. I wiem, że nie jestem w tym osamotniona. Wiele osób bardzo za tym tęskni.
Niestety, albo stety, jest to niemożliwe. I im bardziej chcemy, by tak się stało, tym szybciej to od nas ucieka.
Bo założenie, że coś ma się wydarzyć dokładnie tak jak ja tego chcę, to nie jest uzdrowienie. To kolejna spirala oczekiwań. I rozczarowań.
Rodzice są starszymi w rodzie względem nas. Mają swoje życie, swoją historię, której w całości nie znamy (i nie musimy znać), swoje własne wybory i swoje indywidualne zadania jako dusza.
Nic nam do tego, jak żyją, jak okazują uczucia, tak samo jak im nic do tego jak my wybieramy to robić.
Dopóki chcemy kontrolować starszych, uzdrowienie relacji nie jest możliwe.
Nie jest też możliwe, abyśmy w tej konfiguracji mieli dostęp do zasobów, takich jak duże pieniądze. Bo nasza uwaga jest skierowana ku kontrolowaniu tego, na co nie mamy wpływu apriori.
To co możemy zrobić?
Dać spokój rodzicom i zająć się sobą.
Ze swoimi uczuciami względem nich możemy coś zrobić, z ich uczuciami do nas nie. Ze swoim życiem możemy coś zrobić, z ich życiem nie.
Stan wreszcie na swoim miejscu i przestać tracić czas i energię na naprawianie starszych i czekanie na ich miłość lub akceptację.
Wpuść obfitość do swojego życia, nie oczekując, że zdrowe (w twoim rozumieniu tego słowa) relacje z rodzicami będą tym, co cię na nią otworzy.
Interesują Cię takie tematy? Możesz dołączyć do mojej społeczności, by mieć dostęp do dodatkowych treści i promocyjnych ofert na moje kursy.